Czy jesteś profesjonalistą?

Niektóre treści i reklamy zawarte na tej stronie przeznaczone są wyłącznie dla profesjonalistów związanych z weterynarią

Przechodząc do witryny www.weterynarianews.pl zaznaczając – Tak, JESTEM PROFESJONALISTĄ oświadczam,że jestem świadoma/świadomy, iż niektóre z komunikatów reklamowych i treści na stronie przeznaczone są wyłącznie dla profesjonalistów, oraz jestem osobą posiadającą wykształcenie medyczne lub jestem przedsiębiorcą zainteresowanym ofertą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej.

Nie jestem profesionalistą

Nie leczymy „na oko”

Garbale_4Z dr. n. wet. Marcinem Garbalem, współwłaścicielem Specjalistycznej Przychodni Weterynaryjnej Vethouse, współzałożycielem i wykładowcą Weterynaryjnego Centrum Szkoleniowego PerfectVet, rozmawia Michał Chojnacki.

Doświadczony lekarz, wykładowca, organizator kursów i konferencji otwiera własną lecznicę. Na co kładzie największy nacisk?

Najistotniejsze jest zaangażowanie i pomysł – na siebie i na innych. Profesjonalizm i doświadczenie zawodowe to oczywiste, nieodłączne warunki. Lecznica czy gabinet to przede wszystkim ludzie, a więc największy nacisk kładę na szeroko pojęty rozwój zawodowy. Medycyna weterynaryjna zmienia się z dnia na dzień. I my chcemy w tych zmianach uczestniczyć. Chcemy dać się poznać jako przychodnia dociekliwa, myśląca, diagnozująca. Chcemy pokazać, że jest jeszcze wiele możliwości do wykorzystania że stoją za nimi wykwalifikowani ludzie i specjalistyczny sprzęt.

Mówiąc o przychodni dociekliwej, diagnozującej, co konkretnie ma Pan na myśli? 

Proces diagnostyczny to czasami żmudna i frustrująca praca, ale jest to najważniejsze postępowanie zmierzające do postawienia prawidłowego rozpoznania. A to właśnie jest naszym celem. Nie leczymy pacjentów „na oko”. Szukamy, badamy, sprawdzamy. Badania dodatkowe to ogrom możliwości, które kierują nas na odpowiednie tory. Sztuka doboru badań, interpretacji wyników, łączenia faktów jest umiejętnością, nad którą wielu z nas musi jeszcze popracować. A bez tego ciężko o sukcesy zawodowe.

Jakich błędów trzeba przede wszystkim unikać?

Najczęstszym problemem jest brak zlecania szczegółowych badań czy zabiegów. Medycyna weterynaryjna idzie w ślad za medycyną ludzką. Już nie wystarczy: „poczekamy, zobaczymy”. Ludzie chcą wiedzieć, czytają, googlują. Często sami proponują rozwiązania, na własną rękę szukają innych możliwości. Niejednokrotnie zaskakują nas wiedzą na temat swojego chorego psa czy kota. Trudność sprawia również analiza otrzymanych wyników, a co za tym idzie – znowu brak sukcesu terapeutycznego. No i jeszcze jedno – zbyt wąskie patrzenie na problem. Pamiętajmy, że nasz pacjent to coś więcej niż pojedyncze narządy czy układy. Oceniajmy całość.

Garbal_3W Lublinie jest już kilka placówek oferujących usługi specjalistów na wysokim poziomie. Co was wyróżnia? W jaki sposób dzisiaj wyróżnić się na rynku?

Coraz trudniej jest zachęcić klientów do korzystania z usług nowych placówek, nie tylko w weterynarii. Włożyliśmy sporo pracy i energii, by zgromadzić w jednym miejscu kompetentnych ludzi, z doświadczeniem w pracy z małymi zwierzętami, zapewnić im sprzęt medyczny wysokiej klasy, ze stałym serwisem i kontrolą jakości wykonywanych badań. Komfort naszych pacjentów stawiamy na pierwszym miejscu, inwestując w technologie poprawiające jakość i bezpieczeństwo zabiegów chirurgicznych, a nam dające stałą kontrolę i monitoring śród- i pozabiegowy. Diagnostyka obrazowa jest częścią weterynarii, bez której obecnie ciężko się obyć. Wykorzystujemy ją wielokrotnie, diagnozując i ratując życie wielu pacjentom. Ponadto współpracujemy z lekarzami i firmami zewnętrznymi, by stale podnosić jakość świadczonych przez nas usług. Ale czy to wystarczy do tego, by wyróżnić się na rynku?

Czym Pan będzie zajmował się w Vethouse?

Przede wszystkim tym, co daje mi najwięcej satysfakcji – kardiologią. Echokardiografia to mój konik. Przy okazji samo badanie daje mi wiele frajdy, gdyż wymaga dociekliwości i umiejętności łączenia faktów. Przewlekłe niewydolności związane najczęściej z niewydolnością nerek, wątroby, a także choroby zakaźne i wektorowe to zagadnienia, w których zawsze z chęcią się odnajduję. Ale trafiają do nas różni pacjenci i każdym trzeba umieć się zająć. Staramy się specjalizować, każdy w swojej dziedzinie, ale lekarz weterynarii musi znać podstawowe zasady postępowania w mniej lub bardziej stresowych sytuacjach.

Skąd zainteresowanie akurat tą dziedziną?

Już w trakcie studiów się to we mnie zaszczepiło i rozwija po dziś dzień. Zawsze interesowały mnie skomplikowane i przewlekłe przypadki kliniczne. Pacjenci trafiający na moje dyżury są niejednokrotnie w bardzo złym stanie. Tutaj mam możliwość wykorzystania specjalistycznego sprzętu i postawienia diagnozy. Niejednokrotnie w przeciągu paru chwil udaje nam się sprawić, że pacjent wychodzi z gabinetu o własnych siłach. Te chwile naprawdę warte są wielu wyrzeczeń.

Pana praca doktorska dotyczyła diagnostyki chorób układu oddechowego. Czy dalej zajmuje się pan tym zagadnieniem? 

Podczas badań do pracy doktorskiej korzystałem głównie z endoskopu. Zalet wynikających z posiadania i wykorzystywania takiego sprzętu chyba nie trzeba wymieniać. Znacznie poprawia diagnostykę w przypadku ostrych i przewlekłych chorób dolnych oraz górnych dróg oddechowych. Popłuczyny pęcherzykowo-oskrzelowe (BAL) są istotną, ale ciągle niepopularną metodą diagnostyki. Faktycznie, aby uzyskać dobrej jakości preparaty, zabieg musi być przeprowadzony prawidłowo. Endoskop – jak wiadomo – jest również doskonałym narzędziem w diagnostyce układu pokarmowego. Jest mnóstwo niuansów, które należy opanować podczas wykorzystania tego narzędzia, jest ono niezwykle przydatne w praktyce lekarza weterynarii.

Garbal_1Jacy pacjenci i jakie przypadki dają najwięcej satysfakcji?

Najwięcej satysfakcji dają oczywiście wyleczeni pacjenci i zadowoleni właściciele. Tylko nie zawsze sukces terapeutyczny przychodzi lekko i przyjemnie. I chyba te przypadki, które spędzają nam sen z powiek, na końcu zawsze trochę bardziej nas cieszą. Niestety, nie zawsze udaje się wyprowadzić pacjenta na „prostą”. Mamy dużo zwierzaków z przewlekłymi chorobami niewydolnościowymi i cieszy nas każdy kolejny miesiąc, kiedy możemy je  widywać. Pacjenci powypadkowi, zwierzęta opuszczone czy wyrzucone, znalezione np. pod śmietnikiem, czy zwierzęta zabrane z interwencji, którym jesteśmy w stanie nieść pomoc, mobilizują nas do działania, każde z nich daje satysfakcję.

Otwarcie lecznicy to początek. Co będzie dalej?

Na pewno ciągły rozwój oraz realizowanie kolejnych projektów. Jest mnóstwo ciekawych, a jeszcze niewcielonych w życie pomysłów, dzięki którym możemy być efektywniejsi w naszej pracy. Są też plany na portale oraz usługi online. Część jest już w fazie daleko posuniętych projektów, ale nie zdradzę wszystkiego, gdyż muszę mieć argument na kolejne spotkanie.

 

Zdjęcia: Vethouse

Nasi klienci