Czy jesteś profesjonalistą?

Niektóre treści i reklamy zawarte na tej stronie przeznaczone są wyłącznie dla profesjonalistów związanych z weterynarią

Przechodząc do witryny www.weterynarianews.pl zaznaczając – Tak, JESTEM PROFESJONALISTĄ oświadczam,że jestem świadoma/świadomy, iż niektóre z komunikatów reklamowych i treści na stronie przeznaczone są wyłącznie dla profesjonalistów, oraz jestem osobą posiadającą wykształcenie medyczne lub jestem przedsiębiorcą zainteresowanym ofertą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej.

Nie jestem profesionalistą

Osiągnąć najwyższy poziom

5Rozmowa z dr n. wet. Agnieszką Pietsch Fulbiszewską*, prelegentem kursu radiologii PSLWMZ.

Jakie znaczenie ma radiologia w codziennej praktyce lekarza weterynarii?

Radiologia i ultrasonografia są niezwykle istotne, a to dlatego, że dostarczają bardzo solidnych danych. Nie jest to jednak badanie podstawowe, o czym wielu lekarzy zdaje się zapominać. Często do pracowni specjalistycznej kierowani są pacjenci bez przeprowadzonego wcześniej badania klinicznego, bez badań laboratoryjnych, a czasem nawet bez jakiegokolwiek wywiadu lekarskiego. Także wtedy, kiedy badanie nie jest konieczne. Lekarze korzystają więc dość swobodnie z radiologii, narażając właścicieli zwierząt na koszty, a zwierzę na ekspozycję na promieniowanie. Myślę, że przydałoby się więcej zdroworozsądkowego podejścia.

Jaki jest stan diagnostyki obrazowej w polskiej weterynarii?

Moja sytuacja była dotychczas komfortowa, ponieważ korzystałam z dobrodziejstw uczelni. Zaraz po studiach rozpoczęłam edukację dodatkową, czyli studia doktoranckie. Na uczelni mamy do dyspozycji naprawdę dobry sprzęt. Trzeba jednak pokreślić, że ultrasonografia nie była do tej pory ujęta w programie nauczania. Jest to, moim zdaniem, duże niedopatrzenie. Od pewnego czasu, dzięki doktorowi Wojciechowi Atamaniukowi w Katedrze i Klinice Chirurgii Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu rozpoczęto nauczanie ultrasonografii w ramach fakultetów. Liczba miejsc jest niestety ograniczona i nie wszyscy studenci mogą wziąć w nich udział. Coraz więcej osób uczestniczy jednak z własnej inicjatywy, czy to w ramach wolontariatu, czy pozaprogramowych zajęć w Pracowni Diagnostyki Obrazowej. W ten sposób mogą nauczyć się wielu pożytecznych rzeczy. To pokazuje zainteresowanie, ale i zapotrzebowanie na wiedzę z zakresu ultrasonografii. Zajęcia z radiologii mają z kolei charakter odtwórczy, nie zawsze dając możliwość prześledzenia drogi pacjenta od momentu jego pojawienia się w zakładzie diagnostyki, do powstania radiogramu i postawienia diagnozy. Dlatego, moim zdaniem, ciągle trochę kulejemy na tej płaszczyźnie. Potrzebne jest szkolenie dodatkowe, dokształcenie podyplomowe dla praktykujących lekarzy.

Jaki poziom prezentują polscy praktycy?

Bardzo różny. Wszystko zależy od profilu lecznicy, od tego, czy ktoś jest w swoim zakładzie tak zwaną „alfą i omegą” i zajmuje się wszystkim, począwszy od diagnostyki, na leczeniu i chirurgii kończąc, czy raczej jest to osoba, która ma wąską specjalizację. Oczywiście, jeżeli lekarze korzystają z diagnostyki obrazowej w swojej praktyce, orientują się w tym zakresie lepiej. Poziom wiedzy jest jednak naprawdę różny. Zależy od dostępu do możliwości technicznych, ale i od wieku. Często zauważam, że ludzie młodsi ode mnie, którzy w rozszerzonym programie radiologię mieli na studiach, mają o niej spore pojęcie. Także dostępność wiedzy jest dziś o wiele większa niż kiedyś. Mnóstwo informacji można znaleźć w internecie, w ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się na rynku wiele ciekawych pozycji literaturowych, odbywają się tematyczne sympozja i szkolenia.

Z czym największy problem mają kursanci?

Są to często osoby, które dopiero noszą się z zamiarem zakupu sprzętu i nie miały większej styczności z radiologią. Są żywo zainteresowani podstawami powstawania obrazu radiograficznego. Chcą poznać sam proces, dowiedzieć się, jak to wszystko się odbywa, a także, jakie musimy spełnić wymogi, żeby ten obraz był dobry, aby nadawał się do odczytania i postawienia diagnozy. Oczywiście interesują ich także jednostki chorobowe, z którymi się borykają.

Czy w kursach diagnostyki obrazowej uczestniczą głównie początkujący lekarze?

Ludzie, którzy mają doświadczenie, również biorą w nich udział. Myślę, że warsztaty pozwalają im odświeżyć posiadaną już wiedzę, która często jest całkiem obszerna. Jest to też dla nich szansa, żeby zadać pytania bardziej szczegółowe, nie tylko na samych wykładach, ale i na przerwach, przy filiżance kawy.

Co radziłaby Pani praktykom chcącym podnieść swoje umiejętności w zakresie diagnostyki obrazowej?

Jestem dużym zwolennikiem specjalizacji. Lepiej czuję się, pracując w ten sposób, i uważam, że lekarz jest o wiele bardziej efektywny, jeżeli pracuje w zespole, gdzie zadania są podzielone. Kiedy nie ma konieczności zajmowania się wszystkimi aspektami weterynarii, istnieją większe możliwości pogłębiania swojej wiedzy w wybranym przez siebie kierunku. Daje to szanse na osiągnięcie wysokiego poziomu umiejętności.

Jak może w tym pomóc udział w kursie?

Udział w kursie wystarczy, żeby zrobić zdjęcie. Czym innym jest jednak prawidłowa ocena uzyskanego radiogramu. Aby robić to dobrze, potrzebne są lata praktyki. Oczywiście, każdy popełnia błędy. Chodzi jednak o to, aby popełniać je jak najrzadziej. Dążymy do tego, aby posiąść jak największą wiedzę. Na początku niezbędne są jednak podstawy, które lekarze mogą poznać na kursie. Dalszy etap zależy już od nich samych – od tego, jaką pracę wykonają w celu zdobycia dodatkowej wiedzy, od ilości przypadków i częstości stwierdzania poszczególnych jednostek chorobowych.

 

Rozmawiał Michał Chojnacki


*Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Krośnie Odrzańskim, Przychodnia Weterynaryjna Krzysztof Cieślak.

Nasi klienci