Dodano: 29.08.2023, Kategorie: Rozmowy
Okiem Behawiorysty …
Zapraszamy na rozmowę z lekarzem weterynarii, behawiorystą – Panią Dagmarą Mieszkis-Święcikowską , która od wielu lat pomaga właścicielom i ich zwierzakom w walce z wieloma problemami natury zachowawczej, wychowawczej oraz budowaniu właściwej relacji między nimi. Poza codzienną pracą Pani Dagmara angażuje się w wolontariat na rzecz zwierząt oraz w edukację prozwierzęcą przedstawicieli najmłodszych pokoleń. Wszystko robi po to, by zwierzętom żyło się lepiej.
Więcej informacji na temat naszego gościa Pani Dagmary Mieszkis-Święcikowskiej można znaleźć na stronie www.okiembehawiorysty.pl oraz na profilu na Fb Okiem behawiorysty.
Pani Dagmaro, dlaczego wybrała Pani właśnie taką specjalność jak behawioryzm?
Dość dawno temu ukończyłam studia weterynaryjne. Wówczas temat związany z psychologią zwierząt, behawioryzmem był tematem nowym, którym mało kto interesował się. Ja jednak wiedziałam, że chcę podążać zawodowo właśnie w tym kierunku, związanym z zachowaniem zwierząt. Zagadnienia z tego zakresu od zawsze znajdowały się w kręgu moich zainteresowań. Już jako dziecko, nastolatka interesowałam się życiem zwierząt, ich ziemską egzystencją, procesem udomowienia i budowania właściwych relacji między nimi a ludźmi.
W moim życiu zawsze były zwierzęta. W moim rodzinnym domu każde zwierzę, które potrzebowało pomocy znajdowało schronienie. Były momenty, kiedy poza naszymi czworonogami, które na co dzień żyły z nami w domowym zaciszu, przebywały jeszcze inne istoty: chore, osłabione, ranne ptaki, jeże, nietoperze, bezpańskie psy czy koty. Zaskakującym i niewiarygodnym faktem było to, że zwierzęta te pomimo tego, że nas wcześniej nie znały, że były zupełnie dzikie, to nigdy nie okazywały nam ze swojej strony ani niechęci, ani agresji. Chyba instynktownie wyczuwały, że nie zrobimy im krzywdy. Wiedziały, że chcemy im pomóc wyjść na prostą i zapewnić bezpieczny powrót do naturalnego środowiska życia.
Każdego dnia w swojej codziennej pracy wykorzystywałam wiedzę zdobytą w czasie studiów weterynaryjnych , które jak wiadomo nie należą do łatwych. Już jako lekarz weterynarii, pracując w lecznicach zdobywałam doświadczenie, wykorzystywałam zdobytą na studiach teorię, udoskonalałam umiejętności praktyczne. Poza leczeniem stacjonarnym ciał pacjentów w lecznicy ,zajmowałam się również leczeniem ich dusz, naprawianiem relacji między nimi a ich opiekunami. W pewnym momencie poczułam, że behawioryzm to ścieżka, którą chcę dalej podążać. Zapisałam się na tematyczne studia podyplomowe i pod kierunkiem Pana Wojciecha Pisuli pogłębiałam wiedzę w zakresie behawioryzmu. To był cudowny czas. Nawiązałam trwałe relacje z osobami, dla których podobnie jak ja temat związany z psychologią zwierząt był i jest niezwykle ciekawy i ważny.
Czy pamięta Pani swoje początki pracy jako behawiorysty ?
Oczywiście. Moimi pierwszymi pacjentami z zakresu behawioryzmu były moje własne zwierzęta, następnie zwierzęta moich znajomych oraz grono pacjentów lecznicowych . Początki pracy jako behawiorysty wcale nie były łatwe, gdyż kilkanaście lat temu mało kto zdawał sobie sprawę z istnienia problemów natury zachowawczej czy wychowawczej u zwierząt. Ludzie byli wielu rzeczy po prostu nieświadomi. W polskich domach zwierzęta pojawiały się najczęściej pod wpływem chwili, kaprysu. Decyzja o posiadaniu zwierzaka często była podejmowana pochopnie. Zwierzak albo miał być stróżem obejścia, albo maskotką, umilaczem czasu. Mało kto patrzył na zwierzę przez pryzmat jego potrzeb, codziennych wymagań, zarówno jeśli chodzi o socjalizację, posłuszeństwo, wymagania żywieniowe czy ruchowe. Wiele sygnałów wysyłanych przez zwierzęta , które nie do końca radziły sobie w codziennym życiu, było wręcz bagatelizowanych, traktowanych z przymrużeniem oka, a często też lekceważonych. Wiele osób uważało, że zwierzak zachowuje się niewłaściwie bo jest młody, głupi, złośliwy.
Kilkanaście lat temu mało który właściciel chciał zagłębić się w temat, poszukać przyczyny danego problemu, znaleźć właściwe rozwiązanie, dzięki któremu zwierzę mogłoby poczuć się lepiej, a problem natury zachowawczej, wychowawczej zostałby pokonany na tyle, by nie stanowić realnego zagrożenia dla dalszej relacji zwierzaka z opiekunem. Dekadę temu ludzie słysząc o behawioryście uśmiechali się, nie traktowali poważnie osoby takiego specjalisty. Na szczęście widać zielone światełko w tunelu. Mentalność i świadomość Polaków zmienia się. Właściciele zwierząt już mniej wstydzą się korzystać z pomocy behawiorysty/ zoopsychologa. Chętniej i częściej kontaktują się z takimi osobami jak ja, już nie ukrywają swoich problemów zachowawczych, wychowawczych ze zwierzakami. Bardzo cieszy mnie zmiana podejścia społeczeństwa do tego tematu, choć jeszcze upłynie dobrych kilka lat zanim większość właścicieli zwierząt domowych zdecyduje się na podjęcia współpracy ze specjalistą.
Wspomniała Pani o tym, że właściciele zwierząt często uważają, że niewłaściwe zachowania ich podopiecznych wynikają z głupoty i złośliwości zwierzaków. Czy mają rację ?
Oczywiście, że nie mają. Kiedy kolejny raz słyszę tą bzdurę, to aż mnie nosi w środku. Wiele razy mam ochotę głośno wykrzyczeć, że głupota i złośliwość to cechy typowo ludzkie, a zwierzętom zupełnie obce, nieznane. Zwierzęta nie są ani głupie, ani złośliwe. Kiedy człowiek używa tych określeń wobec zwierzaka, to bardzo mocno je krzywdzi .
Właściciele muszą zdawać sobie sprawę z tego, że większość pojawiających się problemów natury behawioralnej u zwierząt jest najczęściej następstwem niewłaściwego obchodzenia się z nimi, popełnianych przez człowieka błędów w codziennej wspólnej egzystencji. Człowiek i czynniki środowiskowe są najczęstszą przyczyną zawirowań w życiu zwierzaka.
Opiekunowie często pomijają, nie dostrzegają, bagatelizują wiele sygnałów wysyłanych przez zwierzę. A zwierzak dość szybko zaczyna wysyłać te sygnały. Tylko właściciele nie potrafią ich odczytywać. Na ogół dostrzegają pewne niewłaściwe zachowania dopiero wtedy, kiedy stają się dla nich uciążliwe. Zrzucają całą winę za zaistniałą sytuację, za istniejący problem na zwierzaka. Są zdenerwowani, wściekli. Sam zwierzak mało co rozumie z zaistniałej sytuacji, z negatywnego nastawienia człowieka. Przecież już wcześniej próbował sygnalizować swojemu opiekunowi, że czuje się niekomfortowo, że jego życie wkracza na niewłaściwy tor. W następstwie tych nieporozumień komunikacyjnych między zwierzakiem a opiekunem problem zaczyna narastać jeszcze bardziej. Zwierzak jest zdezorientowany, zniechęcony do jakichkolwiek działań, żyje w stresie, strachu, a właściciel swoje niezadowolenie okazuje pupilowi coraz silniej i coraz częściej . I tak toczy się to błędne koło relacyjne po mocno wyboistej drodze. Usprawnić może je tylko fachowa pomoc specjalisty- behawiorysty. Ale by behawiorysta mógł pomóc zwierzakowi i jego opiekunowi musi mieć ku temu okazję.
Z jakimi problemami spotyka się Pani najczęściej w swojej codziennej pracy behawiorysty ?
Problemów natury behawioralnej jest naprawdę wiele. Najczęściej moimi pacjentami są psy i koty, chociaż w ostatnim czasie przybywają też gryzonie, ptaki z problemami emocjonalnymi.
Gdybym jednak miała wymienić najczęstsze problemy natury behawioralnej to wśród psów zdecydowanie najwięcej jest tych związanych z nadwrażliwością, nadpobudliwością. Psy dużo tracą na skutek niewłaściwie przeprowadzonej socjalizacji. Są i takie psy , które socjalizacji zostały zupełnie pozbawione. Bardzo źle reagują na bodźce świata zewnętrznego. Na spacerach zachowują się niewłaściwie, nietypowo, nerwowo, agresywnie. Wiele przejawianych zachowań , określanych jako agresywne, jest zachowaniami o podłożu lękowym. Agresja z leku to najczęstsza forma agresji u psów.
Nie oszukujmy się, wielu właścicieli mało angażuje się w budowanie wspólnej , właściwej relacji ze swoim czworonogiem. Na ogół zasłaniają się brakiem czasu, ciągłym zmęczeniem. Zwierzę tego nie rozumie. Zwierzak chce mieć stały kontakt z opiekunem, chce mieć ustalony stały harmonogram dnia, swój stały rytm. Wymaga czasu, zaangażowania ze strony opiekuna . Wiele psów nie umie poradzić sobie z samotnością podczas nieobecności opiekuna. Przez co pojawiają się kolejne problemy na tle separacyjnym – nadmierna wokalizacja , na którą skarżą się sąsiedzi i przejawy niszczycielstwa w domowym zaciszu.
Jeśli chodzi o koty, to właściciele najczęściej zgłaszają problemy związane z brudzeniem poza kuwetą. Kolejnym dość dużym problematycznym zagadnieniem jest nadpobudliwość kotów po zmierzchu , ale ona wynika z kociej natury i konflikty między kotami – najczęściej na tle terytorialnym.
Myślę, że wielu właścicieli zbyt mocno chce razem „zaszufladkować” psy i koty, traktując jednakowo przedstawicieli tych dwóch gatunków. Kota i psa różni nie tylko pochodzenie, wygląd, aktywność, tryb życia, ale przede wszystkim charakter socjalny. Psy i koty mają też część zupełnie różnych, typowych dla swojego gatunku wymagań, potrzeb. Kot z natury jest drapieżnikiem , indywidualistą, który lubi robić po swojemu i tak jak chce. Pies z kolei jest bardziej posłuszny, ugodowy, towarzyski. Najlepiej czuje się w towarzystwie, w sforze. Od psa właściciel może dużo więcej wymagać, oczekiwać, z kolei jeśli chodzi o koty, to człowiek musi się im w dużym stopniu podporządkować. Na kocie nie wolno nigdy wymuszać żadnych zachowań. W przeciwnym razie stanowczo wyrazi swoje niezadowolenie i nie zawaha się użyć swojej naturalnej broni jak przystało na drapieżnika.
W jaki sposób przeprowadza Pani konsultację ? Na co zwraca Pani uwagę ?
Dla mnie zawsze najważniejsze jest zwierzę, jego dobro, jego komfort psychiczny. Do każdego pacjenta podchodzę zawsze indywidualnie. Każdą sytuację , każdą relację, każdy problem staram się dokładnie prześledzić, przeanalizować. Bazuję na wywiadzie z właścicielem zwierzaka, na własnych obserwacjach. Lata praktyki uczyniły ze mnie świetnego obserwatora. Nie bez powodu moja strona internetowa, profil na Fb i Instagramie nosi nazwę Okiem behawiorysty
Zawsze dokonuję oceny wrażliwości emocjonalnej danego pacjenta. Zwracam uwagę na każdy szczegół. Jako lekarz weterynarii i behawiorysta w jednej osobie rozpatruję pacjenta na płaszczyźnie : biologicznej ( zdrowotnej), emocjonalnej i społecznej. Dzięki temu wiem, że jestem w stanie dokładnie i trafnie postawić diagnozę, znaleźć przyczynę i prawidłowo opracować program zaradczy dla zwierzaka i jego właściciela.
Wywiad z opiekunem odgrywa kluczową rolę. Dzięki niemu mogę lepiej poznać właściciela, jego podejście do zwierzaka. Na ogół właściciele nie mają problemu i odpowiadają na moje pytania. Oczywiście zdarzają się przypadki, kiedy opiekunowie zwierzaka kręcą, próbują ukrywać pewne fakty ze wspólnego życia ze zwierzakiem . Jednak wcześniej czy później prawda wychodzi na jaw i na ogół jest tak, że właściciel nie mówił o czymś, bo zapomniał. bo wstydził się przyznać do swoich działań, do popełnionych błędów, bo myślał, że coś jest małoistotne. Ja nigdy nie oceniam właścicieli moich pacjentów. Zawsze staram się poprowadzić konsultację tak , by pokazać opiekunowi dobre strony dotychczasowej wspólnej relacji ze zwierzakiem, następnie zwracam uwagę na pewne ważne, niepokojące elementy, które wymagają korekty.
Następnie przystępuję do opracowania programu zaradczego. Program zawsze jest indywidualnie sporządzany dla określonego pacjenta. W programie tym znajdują się zalecenia dla zwierzaka i jego opiekuna. Właściciel i zwierzak muszą współpracować przez wyznaczony przeze mnie czas. Praca z programem zaradczym wymaga od właściciela i pozostałych domowników przede wszystkim dużego zaangażowania , cierpliwości, konsekwencji w działaniu . W przeciwnym razie problem natury behawioralnej pozostanie, a zwierzak nie uzyska tak potrzebnej pomocy, wsparcia, by móc żyć lepiej i łatwiej.
W pracy z programem behawioralnym zawsze ważny jest czas. Żadnego problemu natury behawioralnej nie można wyeliminować w jeden dzień, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To proces długotrwały, wieloetapowy. Tylko systematyczną pracą, pracą małymi krokami można pokonać trudności , odnaleźć właściwy tor, zrozumienie, naprawić naderwaną relację ze zwierzakiem. Jeżeli właściciel zaangażuje się w 100% w pracę z programem zaradczym, będzie przestrzegał zaleceń, dostrzeże potrzeby pupila , sprosta jego codziennym wymaganiom to zacznie zmierzać w kierunku wyznaczonego celu, osiągnie sukces.
U mnie praca z danym pacjentem i jego właścicielem nie kończy się na konsultacji i opracowaniu programu behawioralnego. Ja nigdy nie tracę z oczu moich pacjentów i ich opiekunów . Jestem w stałym kontakcie z właścicielami zwierząt. Dzięki temu wiem, co u nich się dzieje, w jakim stopniu realizują moje wytyczne i czy idą we właściwym kierunku. Oczywiście jak zachodzi potrzeba, to w trakcie trwania programu umawiam się na kolejne wizyty, modyfikuję zalecenia, kieruję na dodatkowe badania weterynaryjne czy włączam produkty lecznicze. Właściciele zwierząt wiedzą, ze jestem z nimi cały czas. Wiedzą, że mogą na mnie liczyć i to chyba jeszcze bardziej motywuje ich do działania. Uwielbiam otrzymywać kolejne dobre wieści z domów, w których jeszcze niedawno atmosfera była mocno napięta, a konflikty narastały z dnia na dzień. A jeszcze kiedy na żywo widzę się zadowolenie opiekuna ze współpracy ze zwierzakiem to moje serce rośnie. Wtedy wiem, że jestem na właściwym miejscu, że robię to co lubię robić, a moja praca przynosi efekty, jest pożyteczna. Wiem, że jestem potrzebna, wiem , że pomagam nie tylko zwierzętom, ale i ludziom.
Czy problemy natury behawioralnej mogą nawracać ? Czy zdarzają się sytuacje, że program zaradczy nie sprawdza się ?
Oczywiście, że takie sytuacje mogą zdarzać się. Na szczęście do mnie trafiają właściciele , którzy już po części wiedzą po co do mnie dzwonią. Szukają pomocy specjalisty już raczej świadomie. Wiedzą, że dana sytuacja z istniejącym problemem behawioralnych wymyka się spod kontroli. Zdają sobie sprawę z tego, że jeśli nie podejdą właściwie do tematu, jeśli nie skorzystają z fachowej pomocy, nie będą regularnie pracować ze sobą i zwierzakiem, to nie polepszą sytuacji ani swojej , ani swojego zwierzaka.
Zawsze powtarzam właścicielom zwierzaków, którzy decydują się na przystąpienie do terapii behawioralnej, że biorą na siebie bardzo dużą odpowiedzialność, że muszą sobie zdawać z tego sprawę już na początku. Droga ku temu, by osiągnąć zamierzony cel może okazać się kręta i wyboista . Jednak zawsze opłaca się podjąć to wyzwanie. Nigdy nie wolno rezygnować, zniechęcać się , zwłaszcza we wstępnym okresie trwania programu zaradczego, bo na postępy trzeba po prostu poczekać . Ważne jest też to, aby nie odpuszczać w momentach, kiedy wydaje się, że jest już lepiej, że jest już dobrze. Ja rekomenduję na ogół przeciągniecie pracy z wytycznymi programu zaradczego o dobrych kilka tygodni. Zbyt szybkim działaniem można narazić siebie i swojego zwierzaka na nawrót, a nawet na nasilenie się danego problemu natury behawioralnej. Program zaradczy nie bez powodu jest rozpisywany przeze mnie na dłuższy okres czasu. Wówczas łatwiej i skuteczniej jest mi zweryfikować czynione postępy przez zwierzaka i jego właściciela.
Wiem, że jest Pani wolontariuszem w schronisku dla zwierząt i edukatorem, który chce brać czynny udział w kształtowaniu właściwych postaw proekologicznych wśród dzieci i młodzieży . Czy edukowanie przedstawicieli młodego pokolenia jest trudnym wyzwaniem ?
Myślę, że na wstępie warto powiedzieć o tym, że obecnie żyjemy w trudnych czasach. I nie chodzi tutaj tylko o pandemię, która od ponad roku daje się nam wszystkim mocno we znaki. Uważam, że świat wokół nas staje się coraz bardziej dziwny, coraz bardziej dziki. Dużo w nim stresu, pędu, negatywnych emocji. Odnoszę wrażenie, że otacza nas dziwny i dziki świat. Ludzie coraz bardziej skupiają się na sobie, nie na innych. W relacjach międzyludzkich brakuje autentyczności, szczerości. Wielu zapomniało już o tym, czym jest empatia, chęć niesienia pomocy innym.
Wiem, że jeśli nastawienie ludzi do świata, do zwierząt nie zmieni się to nastąpi katastrofa. Nadzieję pokładam w przedstawicielach młodych pokoleń. Wiem, że pracując z dziećmi, zwłaszcza tymi najmłodszymi jesteśmy w stanie jeszcze coś zrobić, nauczyć je podstawowych, ale jakże ważnych życiowych wartości: empatii, odpowiedzialności, dobroci serca. Dlatego zdecydowałam się podjąć to edukacyjne wyzwanie. Wiem, że to proces długotrwały, ale wiem, że potrzebny . Chcę nauczyć dzieci szacunku, właściwego podejścia do zwierząt. Wierzę, że jeśli dzieci posiądą te wartości tak ważne w codziennym życiu, a coraz częściej pomijane przez dorosłych, to los nie tylko zwierząt, ale i ludzi poprawi się. W przeciwnym razie świat wokół nas będzie jeszcze bardziej dziwny i dziki. Kolory ustąpią miejsca szarościom, a wokół zrobi się po prostu smutno i pusto. Chyba nikt tego nie chce ?
Zaraz po zakończeniu pandemii chcę dalej kontynuować moją edukacyjną misję .Chcę znowu wrócić do przedszkoli, szkół , organizować kolejne spotkania edukacyjne z zainteresowanymi osobami, grupami. Mam nadzieję ,że uda mi się „zarazić” kolejne osoby bezgraniczną miłością do zwierząt. Zwierzęta są wyjątkowe. Zawsze są wobec nas szczere, lojalne. Nigdy nas nie oszukują, nie oceniają. Akceptują ludzi w pełni takimi jakimi są , bez względu na wygląd, posiadane umiejętności czy zasobność portfela. Uważam, że za tą bezgraniczną miłość, za ich bezinteresowną przyjaźń jesteśmy zwierzętom zobowiązani zapewnić bezpieczeństwo, szacunek, opiekę.
Jednocześnie korzystając z okazji chciałabym zachęcić wszystkie osoby do podjęcia aktywności w formie wolontariatu , choćby w schronisku, przytulisku dla zwierząt. Cudownie jest pomagać zwierzętom w potrzebie, dodawać im sił w trudnych momentach, pomagać w ich socjalizacji, nawiązywać z nimi wyjątkowe więzi. Wystarczy odrobina chęci i trochę wolnego czasu…
Dagmara Mieszkis-Święcikowska,
z pochodzenia Kujawianka, z wykształcenia lekarz weterynarii i behawiorysta. Od prawie dwóch dekad pomaga właścicielom zwierząt uporać się z problemami natury zachowawczej i wychowawczej swoich podopiecznych. Konsultuje swoich pacjentów stacjonarnie i online nie tylko w Polsce, ale i zagranicą. Kocha zwierzęta, spędza z nimi każdą wolną chwilę i to nie tylko zawodowo ,ale i prywatnie. W domu towarzyszy jej stado adopciaków. Aktywnie działa jako wolontariuszka w miejscowym schronisku dla zwierząt, wspiera i organizuje różnego rodzaju akcje na rzecz pomocy zwierzętom w potrzebie.
Prowadzi stronę www.okiembehawiorysty.pl i profil na Fb Okiem behawiorysty.