Czy jesteś profesjonalistą?

Niektóre treści i reklamy zawarte na tej stronie przeznaczone są wyłącznie dla profesjonalistów związanych z weterynarią

Przechodząc do witryny www.weterynarianews.pl zaznaczając – Tak, JESTEM PROFESJONALISTĄ oświadczam,że jestem świadoma/świadomy, iż niektóre z komunikatów reklamowych i treści na stronie przeznaczone są wyłącznie dla profesjonalistów, oraz jestem osobą posiadającą wykształcenie medyczne lub jestem przedsiębiorcą zainteresowanym ofertą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej.

Nie jestem profesionalistą

Przekazałem klinikę w dobre ręce.

Klinika weterynaryjna Brynów działająca w Katowicach to jedna z najstarszych placówek weterynaryjnych na Śląsku i w Polsce. W tym roku klinika dołączyła do Grupy EDINA Vetcare zasilając jej szeregi renomą i jakością. Jak z decyzją o dołączeniu do Grupy EDINA ma się obecnie jej dotychczasowy właściciel Pan Krzysztof Czogała jeden z najbardziej doświadczonych lekarzy weterynarii w Katowicach i w kraju?

W jakich okolicznościach zakładał Pan swój biznes?

Lek. wet. Krzysztof Czogała: Klinikę weterynaryjną Brynów tworzyłem od podstaw sam. Budowę lecznicy zaczęliśmy w 1994 roku i mimo ogromu pracy już w lipcu następnego roku przyjęliśmy pierwszych małych pacjentów. Od tego czasu lecznica ulegała rozbudowie i stale poszerzając zakres świadczonych usług szybko stała się kliniką zapewniającą kompleksową diagnostykę, leczenie ambulatoryjne i hospitalizację. Nasza przychodnia prowadzi również 24 – godzinną opiekę świadcząc dyżury również w weekendy.

Co zmieniło się na przestrzeni lat w branży weterynaryjnej patrząc z punktu widzenia Pana dużego doświadczenia zawodowego?

Prawie wszystko. Mamy nowy sposób podejścia do biznesu, pacjenta, klienta. Kiedyś jeszcze gdy byłem zatrudniony w państwowym zakładzie pracowało się od godziny 8 do godziny 15 i nikogo nie obchodziło, że jakieś biedne zwierzę chorowało popołudniu czy wieczorem lub nocą. Zmienił się także dostęp do lekarstw, choćby znieczuleń. Nawet czasem żartuję, że gdyby lecznictwo tzw. ludzkie zostało potraktowane tak jak weterynaria to bylibyśmy świadkami szybkiej i dobrej metamorfozy.

Lata 90-te to szybki rozkwit branży. Lecznice pojawiały się jak grzyby po deszczu. Najczęściej jedno, dwuosobowe. Ulokowane były czasem w dziwnych miejscach – garażach, piwnicach. Obecnie mamy w Polsce kliniki, które zarówno pod względem personelu, jego kompetencji, jak i wyposażenia mogą równać tym z zachodu.

Prowadzi Pan klinikę, która zapewnia kompleksową opiekę. To spore wyzwanie i wielka odpowiedzialność. Jak pogodzić taki biznes z życiem prywatnym?

Od dziecka pomoc zwierzętom to była moja wielka pasja. Całe moje życie było podporządkowane pod to wyzwanie. I tak to trwa. Niedawno skończyłem 50 lat działalności zawodowej. Zależało mi, żeby stworzyć taki ośrodek, który całościowo będzie dbał o zwierzęta – z lecznicą, sklepem, zakładem fryzjerskim, dyżurami nocnymi itp. Rzeczywiście, czasem było trudno to pogodzić z życiem prywatnym…

Dlaczego zdecydował się Pan na dołączenie do grupy EDINA?

Moja córka jest lekarzem weterynarii. Pracowała z nami dziesięć lat ale wybrała jednak życie w innym mieście i przeprowadziła się do Wrocławia i wtedy skończyła się moja wizja, że przejmie biznes. Musiałem się z tym pogodzić. Zacząłem rozważać inne scenariusze Pojawiły się na horyzoncie cztery firmy, które pretendowały do przejęcia lecznicy. Ze względów patriotycznych wybrałem firmę polską czyli EDINĘ. Wydawała mi się wiarygodna a jej pracownicy nienachalni choć konsekwentni, nawet gdy na początku byłem na nie. Pukano do nas bardzo grzecznie i miło.

EDINA podeszła elastycznie do moich wizji. Jestem swobodny, nic nie muszę choć mogę i to bardzo mi odpowiada. Dalej odczuwam przyjemność pracy, dalej mogę przekazywać moje duże doświadczenie. Chętnie i aktywnie konsultuję różne przypadki medyczne, doradzam młodszym lekarzom i wspieram Klinikę Brynów w rozwoju.

Co z perspektywy czasu, mógłby pan powiedzieć innym placówkom weterynaryjnym, które się wahają?

Według mnie dobry przykład jest rzeczą najważniejszą. Jeśli EDINA opowie, że jest taki człowiek jak Czogała, który jej zaufał, to w mojej ocenie jest to najlepsza rekomendacja. Zadzwonić, zapytać, poznać opinię. Jeśli ktoś do mnie zadzwoni to na pewno powiem prawdę, że jestem zadowolony. EDINA to taka dobra firma, która mówi ludzkim głosem.

Jak Pan uważa – kto powinien zainteresować się dołączeniem do Grupy EDINA?

Według mnie ci właściciele, którzy nie mają komu przekazać firmy lub nie radzą sobie organizacyjnie. Rozważyć ofertę powinny także osoby, które chcą rozwijać swoje kompetencje medyczne i lecznicę. Warto podkreślić, że lekarze weterynarii z całą pewnością nie są ufnymi ludźmi. Jednak procesy konsolidacji dzieją się na całym świecie. Warto się temu po prostu przyjrzeć.

Czy jest Pan zadowolony ze swojej decyzji?

Uważam, że oddałem placówkę w dobre ręce. Mam nadzieję, że dalej będzie wszystko tak samo dobrze działać jak działa od samego początku. Ta klinika to takie moje dziecko. Nie był to dla mnie łatwy mentalnie proces. Również technicznie to nie jest łatwa sprawa. Firma stara się oczywiście oszczędzać mnie jak może i nie naraża na stresy. W pewnym wieku święty spokój i głowa wolna od trosk są bezcenne. Także od jakiegoś czasu odpoczywam na emeryturze, zamierzam wrócić do zamiłowań z przeszłości m.in. do rzeźbienia w glinie. A EDINA przypilnuje za mnie biznesu.

 

Nasi klienci